Wiadomości z Katowic

Tramwaj na południe - nie tędy droga

  • Dodano: 2017-12-11 09:30, aktualizacja: 2017-12-11 12:03

Mija rok od wyboru wykonawcy dokumentacji projektowej dla linii tramwajowej, która ma ułatwić mieszkańcom południowych dzielnic Katowic przejazd do centrum miasta.I choć wszyscy zgadzają się, że nowe rozwiązanie transportowe jest bezwzględnie potrzebne, to wybrany przez urzędników przebieg linii tramwajowej wciąż budzi spore kontrowersje, nawet wśród entuzjastów koncepcji Tramwaju na południe.

Transport pierwszej potrzeby
O tym, że południe Katowic tkwi w korkach wie każdy, kto chociażby raz próbował dotrzeć z tych rejonów do centrum miasta w godzinach szczytu. Dla mieszkańców Ligoty, Ochojca, Panewnik, Piotrowic, Kostuchny czy Podlesia codzienna droga do pracy lub szkoły oznacza przymusowy postój. Dyskusja na temat usprawnienia podróży nie jest kwestią ostatnich miesięcy. Od lat bowiem tak włodarze, lokalne media, jak i sami mieszkańcy starają się rozwiązać ten węzeł gordyjski. W rolę Aleksandra Wielkiego zdecydował się wcielić Prezydent Marcin Krupa, który zdecydowanym cięciem wskazał ostateczny przebieg linii i zadeklarował, że z tramwaju będzie można korzystać już w 2019 r. Choć podobno historia lubi się powtarzać, to sądząc po dobiegających z różnych stron opiniach katowiczan, Krupie ta decyzja może nie przynieść chwały i długoletniego panowania, jakimi cieszył się władca starożytnej Macedonii.
 

Aspiryną nie leczy się raka
Trudno oczekiwać, że dobudowanie nieco ponad 5 km linii tramwajowej łączącej istniejącą pętlę Brynów z nowopowstałą pętlą Kostuchna rozładuje korki. Wątpliwości wzrosną, kiedy przyjrzymy się przebiegowi szyn. Wybrana koncepcja skrzętnie omija tereny najgęściej zaludnione. Linia meandruje wokół Ochojca i Osiedla Odrodzenia wbijając się klinem w nowe zabudowania Osiedla Bażantowo dopiero na swoim ostatnim etapie. Taki małoinwazyjny przebieg trakcji sprawia, że wielu mieszkańcom Piotrowic i Ochojca wciąż będzie udawało się na pobliski przystanek autobusowy, a nie na oddalony przystanek tramwajowy. W końcowym rozrachunku czasowym powolny autobus i tak może okazać się porównywalnie szybki do pojazdu szynowego. Najbardziej na wybranym przebiegu linii tramwajowej mogą skorzystać mieszkańcy nowoczesnych osiedli budowanych na granicy Piotrowic i Kostuchny. Pytanie tylko, czy zechcą to zrobić? Powstałe tam osiedla oferują swoim mieszkańcom wysoki standard, a tym samym przyciągają zamożne osoby, dysponujące samochodem(ami), które raczej nie będą skore do porzucenia komfortu własnego auta na poczet podróży publicznym środkiem transportu i konieczności dostosowania prywatnego grafiku do rozkładu jazdy. To jednak nie największy mankament wybranego wariantu. Problem, o którym dyskutowano od lat doczekał się rozwiązania, które kompletnie ignoruje potrzeby mieszkańców Ligoty, Podlesia, Zadola i większej części Kostuchny. Znalezienie złotego środka godzącego interesy wszystkich wydaje się w tym przypadku niezmiernie trudne. Jednak fundując taki a nie inny przebieg linii tramwajowej Urząd Miasta stosuje półśrodek, który niezgrabnie zamknie dyskusję, którą żyło miasto przez ostatnie lata.
 

Kto bogatemu zabroni?
Śledząc przebieg linii trudno uwierzyć w „rewolucję w komunikacji”, którą wieszczy UM na swoich stronach internetowych. Nawet najbardziej zagorzali stronnicy Tramwaju na południe wiedzą, że nie będzie to skuteczne rozwiązanie problemu. Wątpliwości budzi też efektywność koncepcji, na którą wskazał Prezydent Krupa. 5,2 km trasy tramwajowej, raptem 8 przystanków, centra przesiadkowe P&R i B&R oraz ścieżka rowerowa za… bagatela ok. 110 mln złotych. Do tego dochodzą jeszcze koszty zakupu taboru i utrzymania mało elastycznej infrastruktury szynowej. Drogo, niedrogo? Jeśli tyle pieniędzy miałoby pochłonąć realne rozwiązanie problemu, to z pewnością warto wysupłać taką kwotę, by odkorkować południe. Szkopuł w tym, że w tym wariancie korki na skrzyżowaniu Kościuszki i Rolnej, na Mikołowskiej, Ligockiej czy węźle przy Akademii Wychowania Fizycznego wciąż pozostaną przykrą normą. Za pieniądze, które Katowice wydają na nową nitkę tramwajową inne miasta (Jaworzno, Gliwice, Kraków, Warszawa) kupują autobusy elektryczne. Koszt jednego pojazdu napędzanego prądem to ok. 2-2,5 mln zł. Łatwo więc policzyć, ile takich elektrycznych przegubów mogłoby wzbogacić flotę PKM Katowice pod warunkiem rezygnacji z nieskutecznego tramwaju. Elektrobusy to tylko przykład pokazujący skalę rozrzutności włodarzy. Nie bez kozery mówi się, że niektóre rozwiązania są bardziej opłacalne na pierwszy rzut oka. Za wszystkie inne zapłacisz z pieniędzy publicznych.
 

Bardzo dzikie południe
Wiele osób i organizacji (np. Górnośląskie Towarzystwo Przyrodnicze, Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska czy inicjatywa Nasz Las Katowice) w wybranym przebiegu tramwaju widzi jednak większy problem niż rozrzutność władz miasta. Żyjemy w czasach, w których, pomimo deklaracji, przyroda jest przez nas regularnie okradana ze swoich zasobów. Kolejne inwestycje stopniowo, kawałek po kawałku, łupią Matkę Naturę z jej włości. Atrakcyjność południa Katowic jako miejsca zamieszkania windują przede wszystkim tereny zielone. Mieszkańcy Ochojca, Kostuchny i Piotrowic mogą cieszyć się lasem, który pełni nie tylko swoją funkcję ekologiczną, ale także ma coraz ważniejszą rolę społeczną, będąc jedną z niewielu skutecznych alternatyw dla spędzania rodzinnych weekendów w galeriach handlowych. Prowadząc linię tramwajową przy granicy rezerwatu Ochojec miasto stawia kolejną barierę między człowiekiem a przyrodą. Jej konsekwencje mogą odczuć następne pokolenia, dla których las będzie zbyt daleko. Dodatkowo budowa drogi, o której mowa w kontekście inwestycji tramwajowej, może naruszyć ekosystem i sprawić, że południe Katowic straci swój główny atut przyciągający mieszkańców – naturę na wyciągnięcie ręki. Wtedy faktycznie problem zakorkowanych ulic może rozwiązać się samoistnie, bez pomocy władz miasta.

Komentarze (4)    dodaj »

  • kuklok

    Fandzolicie gupoty, jak tramwaj dla was zbyt skomplikowany to zorganizujecie sobie komunikacje konnymi dyliżansami. hhahaha

  • Luna

    A dlaczego Bażantowo nie potrzebuje tramwaju?W tym rejonie tramwaj to konieczność!!!aby żyć normalnie,ekologicznie i zdążać do pracy.

  • Marek

    Jestem z Bażantowa i widzę potrzebę tramwaju do tego osiedla, dodatkowo tramwaj przejedzie przez nowe osiedla: Opal, Murapol, Dombud. Odrodzenia też częściowo obejmie (przy Biedronce). Pytanie czy autobus (nie ma znaczenia czy elektryczny, czy napędzany innym paliwem) może zastąpić tramwaj? Nadal będzie stał w korku na Armii Krajowej, Kościuszki czy Jankego. Mnie niepokoi poprowadzenie linii "slalomem" co z pewnością wydłuża czas dojazdu do centrum. W Niemczech przy rozbudowie/przebudowie linii tramwajowych w miejscach gdzie trudno jest poprowadzić linie buduje się ją pod ziemią. Wniosek skoro inwestujemy duże pieniądze to może warto zrobić to raz a dobrze?

  • Grubiorz

    Dla mnie jedynym plusem takiego przebiegu trasy jest dojazd z centrum do szpitala na Ochojcu. To zdecydowanie potrzebne połączenie. Każdy kolejny metr tej linii to pomyłka - zarówno przejazd wzdłuż Rezerwatu, ominięcie os. Odrodzenia, czy wreszcie wjazd na Bażantowo, gdzie mało kto potrzebuje tramwaju. Zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby zrobić pętle i P&R z prawdziwego zdarzenia właśnie na szpital, a do tego miejsca poprowadzić z różnych południowych dzielnic np. autobusy elektryczne.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu mojeKatowice.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.