Taki był ładny, ekologiczny i nowoczesny, ale komuś się nie spodobał. Ogród kieszonkowy na rynku już jest uszczuplony o część elementów. Przetrwały dwa dni, przez zwykłych wandali.
Pojawił się nagle, jako ciekawostka i element towarzyszący zbliżającemu się szczytowi klimatycznemu ONZ. Z inicjatywą wyszedł Zakład Zieleni Miejskiej, który postanowił we wnęce pomiędzy kamienicą, a byłym gmachem Muzeum Śląskiego wprowadzić nieco kolorów. Powstały grządki, m.in. z szałwią i koprem, a także meble, wykonane z lawy (bazalt, ale nam się wydaje, że to polipropylen). Miały być odporne... trwalsze niż stal, a nie wytrzymały, prawdopodobnie, zderzenia z przedstawicielem homo sapiens.
Komuś się chyba nie spodobały, bo po dwóch dniach stolik został złamany i nie zobaczymy go przez jakiś czas (producent być może go naprawi). Szkoda, bo nowoczesne, nietuzinkowe wzornictwo, ciekawy materiał i sama aranżacje przestrzeni robią spore wrażenie. Oby reszta mebli przetrwała dłużej, o wiele dłużej.