Katowiccy policjanci w nocy z środy na czwartek wzięli udział w akcji ratowniczej. Zagrożeni byli mieszkańcy bloku w dzielnicy Ligota, gdzie w mieszkaniu na drugim piętrze wybuchł pożar. Jeden z mundurowych, z objawami zatrucia tlenkiem węgla, noc spędził na obserwacji w szpitalu.
W środę około 22.30 dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Katowicach został poinformowany o pożarze mieszkania na drugim piętrze jednego z bloków przy ul. Ligockiej oraz osobie stojącej na parapecie okna. W kilka minut od zgłoszenia na miejsce zdarzenia dotarli policjanci, którzy natychmiast rozpoczęli akcję ratowania życia i zdrowia mieszkańców bloku. Z relacji świadków wynikało bowiem, że mogą w nim znajdować się jeszcze lokatorzy. Do czasu przyjazdu straży pożarnej, policjanci zabezpieczyli miejsce pożaru oraz ewakuowali zagrożonych mieszkańców bloku. "Poziom zadymienia był wysoki i mundurowi ryzykowali swoje zdrowie, a nawet życie" - relacjonuje jeden ze świadków. W akcji gaśniczej wzięło udział 7 zastępów straży pożarnej.
Do szpitala został przewieziony mężczyzna z urazem nogi, który opuścił płonące mieszkanie skacząc z parapetu. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Noc w szpitalu z objawami zatrucia tlenkiem węgla, spędził również jeden z wywiadowców Komendy Miejskiej Policji w Katowicach, który na miejscu podejmował działania ratownicze.
Policjanci z biegłymi z zakresu pożarnictwa ustalają teraz przyczyny pożaru. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Katowice-Zachód.