Wiadomości z Katowic

Kościelny parafii z Szopienic w areszcie. To on spowodował eksplozję domu parafialnego?

  • Dodano: 2023-03-11 16:00

75-letni Edward D., kościelny z parafii ewangelicko-augsburskiej w Katowicach-Szopienicach, trafił do aresztu. Postawiono mu zarzut doprowadzenia do eksplozji gazu, do której doszło w domu parafialnym przy ulicy Bednorza. W wybuchu zginęły 2 osoby, a 3 zostały ciężko ranne.

75-letni kościelny trafił do aresztu

Edward D., kościelny z parafii, w której 27 stycznia doszło do potężnej eksplozji, został aresztowany w piątek rano, 10 marca. Usłyszał zarzut spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa wybuchu gazu w budynku oraz doprowadzenia do eksplozji. W wyniku wybuchu kościelny stracił żonę i córkę; poszkodowane zostały 3 inne osoby. Edward D. przeżył, jednak trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Jak podaje Aleksander Duda z zespołu prasowego prokuratury okręgowej w Katowicach w rozmowie z Polsat News, podejrzany nie przyznaje się do winy. W areszcie spędzi najbliższe 3 miesiące. Przestępstwo, którego popełnienie zarzuca się kościelnemu, zagrożone jest karą od 6 miesięcy do nawet 8 lat pozbawienia wolności.

List wysłany 2 dni przed wybuchem

Do redakcji „Interwencji” oraz „Uwagi” dotarł list napisany przez ofiary wybuchu. Został on wysłany 2 dni przed tragedią. To właśnie list jest jednym z dowodów uzasadniających postawienie kościelnemu zarzutów. 

W rzeczonym liście rodzina żali się, iż miała być oszukiwana i okradana przez proboszcza. Piszą, że ten chciał im odebrać mieszkanie, które rodzina zajmowała od 17 lat. Jak piszą w liście, uniemożliwiał im także spotkanie z prezydentem w sprawie przyznania lokalu z zasobów miasta. Proboszcz parafii miał także nie opłacać składek emerytalnych pani Elżbiety, córki Edwarda, również pracującej na rzecz kościoła Rodzina w liście napisała wprost, że w tej trudnej sytuacji bez wyjścia pozostało im tylko rozszerzone samobójstwo.

- Z cmentarza komunalnego nawet ksiądz nas nie wyrzuci. Jedynym naszym życzeniem jest to, żeby podczas naszego pochówku nie było żadnego klechy. Żaden klecha już na nas nie zarobi, czy to na naszym życiu, czy śmierci – czytamy w liście. 

Z listu wynika, iż przyczyną podjęcia tak drastycznej decyzji była trudna sytuacja życiowa, a także brak pomocy ze strony proboszcza. Sprawę bada prokuratura.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu mojeKatowice.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również