Kazimierz, Kazik, Kazio, jak nazywają go niektórzy, został dziś pożegnany przez rodzinę, przyjaciół, współpracowników i miłośników swojej twórczości. W ostatniej drodze towarzyszyły mu setki ludzi.
Wielki człowiek, wielki Ślązak, Polak i Europejczyk, podobne słowa padły dziś wielokrotnie. Kutz był twórcą i człowiekiem niesamowicie przekornym, pewnym celu, do którego dążył, ufnym w przyszłość i ciężką pracę. Zostawił po sobie ogromny dorobek, który podziwiać będą kolejne pokolenia.
Kazimierz Kutz, niezależnie od tego, co robił, zawsze był człowiekiem autentycznym - powiedział dziś Bogdan Borusewicz
Kiedy jest się młodym człowiekiem, poszukuje się wzorów do naśladowania. Jednym z tym, które przetrwały próbę czasy, był właśnie Kazimierz Kutz - dodał niedługo potem Piotr Mikulski
Nie cierpiał banału, uczył nas wrażliwości i dystansu - dodał Olgierd Łukaszewicz
Wiele osób dziś przemawiało, począwszy od Mirosława Neinerta, poprzez Daniela Olbrychskiego, Adama Michnika, Krystynę Bieńkowską, Jerzego Trelę i Marcina Krupę, skończywszy na członkach jego rodziny, synach: Gabrielu, Tymoteuszu. Głos zabrał także zięć Kazimierza Kutza, Andrea Cerri. Padło wiele ciepłych i wiele smutnych słów, najsmutniejsze zaś, że "Kazika nie da się nikim zastąpić" wypowiedział Daniel Olbrychski.
Na pogrzebie zjawiły się setki osób, z Katowic, rodzinnych Szopienic i całego kraju. Artyści, współpracownicy (jak Zbigniew Zamachowski czy Anna Dymna), politycy, przedstawiciele mediów, kleru. W towarzystwie orkiestry i służb mundurowych, kondukt ruszył na cmentarz przy ul. Sienkiewicza. Prochy reżysera złożono do grobu, który szybko pokrył się wieńcami kwiatów. Na jego cześć żołnierze oddali salwę honorową.