Sojusz czterech ugrupowań, a więc Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego ma w sejmiku województwa śląskiego 23 mandaty – to o jeden więcej niż Prawo i Sprawiedliwość, a zatem ugrupowanie rządzące nie będzie grało w regionie „pierwszych skrzypiec”. Przynajmniej na razie.
PO i N, które przed ostatnimi wyborami samorządowymi ogłosiły koalicję, zdobyły razem 20 mandatów do sejmiku wojewódzkiego, kolejne dwa mandaty przypadły dla SLD, a jeden dla PSL. O połączeniu sił byłą mowa już wcześniej, jednak dzisiaj wspomniane ugrupowania podpisały porozumienie.
Jesteśmy przekonani, że ta większość, która się po wyborach ukształtowała w sejmiku, jutro będzie mieć odzwierciedlenie podczas głosowania przy wyborach konkretnych osób i w ramach utworzonego zarządu będziemy kierować województwem śląskim przez kolejnych pięć lat. – mówił dotychczasowy Marszałem Województwa Śląskiego Wojciech Saługa.
Trzeba jednak pamiętać, że przewaga tej dość osobliwej koalicji jest bardzo krucha, a to, czy jej sygnatariuszom i ich ugrupowaniom uda się ją utrzymać pokażą kolejne lata tej kadencji. Pierwszym sprawdzianem będą jutrzejsze obrady, podczas których radni wybiorą przewodniczącego sejmiku oraz wskażą marszałka, a jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z ich zamierzeniami na kolejną kadencję zostanie wybrany Wojciech Saługa.