Nauczyciele, policjanci, pracownicy sądów, właśnie dołączyli do nich urzędnicy prokuratur w całym kraju. Wczoraj wyszli zaprotestować w obronie swoich zarobków.
Niewiele osób wie, że przeciętny urzędnik zarabia często niewiele więcej niż najniższa krajowa lub dokładnie tyle, ile ona wynosi. O ile sami prokuratorzy (także wspierają protest) zarobki mają przyzwoite, o tyle większość pracowników - nawet asystenci prokuratorów - tych gmachów, wypłaty zamrożone ma od lat. Oczekują podwyżek na poziomie 1000 zł brutto, choć dla wielu z nich wypłaty dalej będą one niższe niż średnia krajowa.
W podobnej sytuacji są pracownicy sądów, którzy wyszli przed urzędy kilka dni temu. Jak mówią protestujący, związki zawodowe zgodziły się z narracją ministerstwa i podwyżki wyniosą tylko około 200 zł brutto. Protestujący się chcą się na to zgodzić i uważają, że związkowcy nie zrobili w ich sprawie praktycznie nic, ignorując interesy zbiorowe pracowników. Wiadomo jednak, że dostaną jednorazowe nagrody w wysokości 1000 zł brutto.
Czy pokojowe protesty - przypomnijmy, że odbywały się w większości w czasie przerw w pracy - przyniosą zamierzone efekty? Innym się udało.