Promocyjna oferta konta oszczędnościowego to pułapka
Nie daj się nabrać, że konto oszczędnościowe będzie gwarantowało równie satysfakcjonujący zwrot na kapitale co 3- lub 6-miesięczna lokata terminowa. Dlaczego? Składając wniosek o depozyt, dajesz bankowi gwarancję, że jeśli rozwiążesz umowę przed upływem czasu, środki trafią z powrotem na twój rachunek, ale cały wypracowany w międzyczasie zysk oddasz bankowi.
Z kolei reklamowane konta oszczędnościowe wydaje się, że mają równie atrakcyjne oprocentowanie, a przy tym – możesz podejmować z nich środki całkowicie za darmo i to, kiedy tylko chcesz.
Tyle w teorii, w praktyce wygląda to już zupełnie inaczej.
Tymi sposobami bank próbuje przekonać cię do swojego konta
1. Darmowe przelewy za 0 zł, ale nie do wszystkich i to 1 w miesiącu
Co do zasady – konto oszczędnościowe to 1 (!) darmowy przelew miesięcznie i to też niekoniecznie na zewnętrzny rachunek bankowy, a np. na twoje konto osobiste (w tym samym banku), z którego to dopiero będziesz mógł zlecić transfer środków na właściwe konto.
Każdy kolejny przelew z rachunku oszczędnościowego to średnio 5-20 złotych, więc przed podpisaniem umowy zwróć szczególną uwagę na ten koszt.
2. Wysokie oprocentowanie na 3,00% w skali roku tak, ale tylko w pierwszych miesiącach
Wiesz, że przeciętne oprocentowanie krótkoterminowej lokaty na 3-6 miesięcy to góra 2,50-3,00% (dotyczy ofert tradycyjnych, a nie tych dla nowych klientów)? Nie licz, ze twój rachunek oszczędnościowy będzie bił rynkowe rekordy.
Nawet jeśli oprocentowanie będzie wysokie, to prawdopodobnie przez pierwsze 2-3 miesiące, potem powinieneś się spodziewać spadku do średniej rynkowej 1,50 – 2,00%.
* Średnia rynkowa na podstawie źródła na dzień 07,08,2015 r.: konta oszczędnościowe Comperia.
3. Bezpłatny rachunek tylko pod warunkiem, że założysz konto osobiste
Jeśli myślisz, że założysz konto oszczędnościowe bez konieczności posiadania podstawowego rachunku osobistego... to w istocie masz rację, ale liczbę banków, które dysponują taką ofertą policzysz na palcach jednej ręki.
