Jest mi smutno. Odszedł drugi Mistrz Regionalny po Franciszku Pieczce. Miałem wielkie szczęście spotkać Go podczas odpustu na Nikiszowcu w 2018 roku. Człowiek wiodący "Żywot Ślązoka Poczciwego" robił wówczas wrażenie Osoby związanej z regionem ponadczasowo. Dziś przypomina mi się utwór zmarłego w 1992 roku Mariana Migusa o dwóch starzikach. Byłem wówczas "starzikiym" młodszym od Artysty o ponad połowę lat, ile wówczas liczył. Nie znał mnie, pozdrowiłem Go, podał mi rękę, był Optymistą cieszącym się z życia i słonecznej pogody, Pasował do krajobrazu Nikiszowca jak nikt inny. Porozmawiał, emanował spokojem. Tego typu spotkanie mogłoby być dla wielu czymś dużo większej wartości, niż wizyta u odłączonego od rzeczywistości pseudomyśliciela. Był postacią fascynującą, wrósł w region, żył w nim w dwudziestoleciu międzywojennym, które umożliwiło mu dzielenie ludzi jedynie na dobrych i złych. Jednych i drugich nie przekreślał. W Radiu Katowice udzielił świetnego wywiadu w roku 2010 dotyczącego problematyki Górnego Śląska lat trzydziestych i poźniejszych postrzeganej wówczas z perspektywy młodego człowieka, którą również obecnie trzeba postrzegać z perspektywy serdecznego Kosmopolity, jak w Jego przypadku. Emanował Aurą wprowadzającą w optymizm. W swoim dorobku artystycznym zagrał wiele ról. Większość z nich związana była z Górnym Śląskiem. Grał powstańców, postacie proniemieckie, w większości przypadków pozytywne, abstra[...]ąc od roli, w którą wcielił się u Jacka Bromskiego w zagotowanej "Kuchni Polskiej". Trzeba przyznać, że tego typu charaktery niezbyt ludzkie wówczas mogły znajdować odzwierciedlenie w przypadku antyludzi rzeczywistych, choć w tymże przypadku Odtwórca do tej roli się ze względu na własne życe i twórczość jak najbardziej nie nadawał. Mam nadzieję, że podczas pogrzebu Mistrza z Bazyliki św. Ludwika Króla i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wzlecą wszelkie Gołębie pokoju, tak jak w przypadku śmierci Fany granej przez Jiřinę Bohdalovą w filmie pod tym samym tytułem. Pamiętam, jak autor w jednym w swoich wywiadów przed laty wspominał własny dorobek artystyczny komentując słowami "to se nevrátí". Możemy zawołać "Mistře Bernarde, vrat' se!" i uznać nasze życzenie jako spełnione. Był, jest i będzie wiecznie żywy dzięki własnemu dorobkowi. Dziękuję i Dziękujemy :). Odszedł Człowiek, który żył w krainie, której specyfikę rozumiał i być może rozumie dalej.